3 października 2023 r.
Theodor Donat: Erdmannsdorf/Mysłakowice osobliwości i historia. Cześć 4

Wydawca: Paul Ertel Jelenia Góra 1887 r.

Z języka niemieckiego przetłumaczyła na język polski Pani Zuzanna Kujat z Mysłakowic.
Zlecił i wynagrodził oraz poprawił, przepisał na komputerze Emil Pyzik.
Książka została odtworzona z płyty którą Emil Pyzik otrzymał od pana Hansa – Ulricha Rudolpha z Molkenweg – Niemcy we wrześniu 2003 r. Pan Ulrich jest synem ostatniego właściciela pałacu w Erdmannsdorf – Mysłakowicach.

Cześć czwarta, cześć trzecia, cześć druga, cześć pierwsza

Maszyna czesarko – dziewiarka wprawiła raz marszałka polnego hrabiego von Moltke, w zdziwienie który w 1871 r. zwiedzał fabrykę w Mysłakowicach, wypowiedział on wówczas zdanie: „Ta maszyna posiada wręcz rozum”. Tkalnia mechaniczna jest uruchamiana przez pochodzącą z huty „Wilhelma”w Szprotawie, leżącą podwójną maszynę parową z prowadnicą Corlissa o mocy 70 koni mechanicznych. Przewody faliste pochodzą z fabryki maszyn Rich Hartmann w Chemnitz, krosna i maszyny przygotowujące pochodzą z angielskich warsztatów.
Produkcja mechanicznej tkalni w roku 1886 wynosiła 41.818 kawałków sztuk, czyli po 40 m najróżniejszych rodzajów lnianych (surowe płótna), drelichy, białe płótna, ręczniki itd. o różniącej się między 38 cm i 300 cm szerokości. Tkactwo ręczne wyprodukowało w tym roku 8.688 sztuk różnych płócien, wśród nich adamaszek, nakrycia, ręczniki (6 tuzinów na jedną sztukę), produkcja ta jednak znacznie nie dorównuje produkcji z lat ubiegłych. Zakład wybielania i apretury został w 1883 r. przystosowany do wymogów współczesnych oraz odpowiednio przebudowany i urządzony. Zakład ten dzieli się na dwa oddzielne działy: wybielarnię płótna (spilśnianie, maglowanie, krochmalenie) i wybielarnię przędzy (chlorowanie i czyszczenie). Do rozruchu maszyn bielarni służą dwie mniejsze maszyny parowe i mniejsze z dwóch kół wodnych. Bielarnia obrobiła w roku 1886 aż 13.906 sztuk rozmaitych płócien, 7.250 kopy lnu i przędzy – pakuł. Zakład apretury obrobił 18.150 sztuk różnorodnej jakości płótna. Całość towaru za rok 1886 wynosiła 3.133.000 marek. W sprzyjających latach pracy do których nie zalicza się 1886 r., wskaźnik obrotów osiągnął 4.000.000 marek.
Mieszkania dwóch dyrektorów i kasjera, jak również pomieszczenie z lokalem kasy i biurem technicznym znajdują się w obrębie podwórza fabryki. Od budynku do budynku prowadzą wszędzie wąskie tory kolejki, po których porusza się z prędkością i lekkością , cały wewnętrzny transport ładunkowy fabryki. Zaraz za murami i ogrodzeniami zamkniętego podwórza fabrycznego, znajduje się wielki magazyn gotowego płótna, z którego odbywa się codzienny odjazd ładunków na zewnątrz. Całkowity wewnętrzny transport fabryki przybywających, odchodzących towarów wynosi 250 – 260.000 cetnarów = 1.300.000 kg = 1.300 ton w tym około 180.000 cetnarów węgla kamiennego = 900 ton, 40.000 cetnarów = 200 ton lnu, 40.000 cetnarów = 200 ton przędzy, płótna i innych towarów.
W wielkim budynku magazynu, który tworzy jedną całość z pomieszczeniem wewnątrz podwórza, mieszka też większość urzędników fabryki, także większość rzemieślników i fabryczny lekarz, który ma do dyspozycji małą aptekę, która jest własnością kasy chorych fabryki.
Fabryka posiada własną gazownię z 3 gazomierzami. Liczba zużytkowanych płomieni gazowych wynosi około 2.000. W ciemne wieczory oświetlona fabryka wygląda ciekawie, zwłaszcza gdy spoziera się na nią z wysokości gór lub z pobliskich wzgórz, przedstawia się jak wielkie migocące morze.
Jest to ogólny zarys instytucji, która charakteryzuje się głównie tym , że wszystkie założenia przyczyniające się do powstania gotowych produktów z lnu, wytworzonych z surowych materiałów, znajdują się na jednym placu. Takie stosowne połączenie wszystkich branż przemysłu lniarskiego w jednym miejscu nie znajdziemy nigdzie w całych Niemczech. Mysłakowicka przędzalnia nie zajmuje się tylko moczeniem, łamaniem i trzepaniem lnu. Fabryka zatrudniała pod koniec 1886 r. 1.144 pracowników w tym:
688 – czesarek i prządek,
62 – rzemieślników i pracowników szychtowych,
107 – wybielaczy i pracowników apretury,
12 – palaczy i dozorujących maszyny,
257 – nawijaczy i tkaczy,
Wszystkich pracowników jest: 506 – mężczyzn i 638 – kobiet.
Wśród młodocianych pracowników 14 – 16 lat, znajduje się : 2 chłopców, 68 dziewcząt. Największa liczba personelu pracowniczego pochodzi z Mysłakowic, Kostrzycy, Ścięgien, Miłkowa oraz część z Czech. Wielu pracowników może udać się do domu raz w tygodniu, zaś pozostałe dni nocuje w tzw. Miejscu spania. Stawki podstawowe są różne i zmieniają się w zależności od rodzaju usługi pomiędzy 5 – 15 marek w tygodniu.
W celu ochrony zdrowia w fabryce istnieją następujące instytucje:
Kasa Chorych – założona już w latach 50 – tych, na podstawie prawa państwowego z dnia 15 czerwca 1883 r. jako tzw. Ubezpieczalnia, do której należy prawie cały personel robotniczy.
1. Od początku choroby gwarantowana jest bezpłatna opieka lekarska, darmowe lekarstwa, oraz okulary, opaski na złamane miejsca, bandaże i inne podobne środki opatrunkowe.
2. W przypadku niezdolności do pracy od 3 dnia choroby, za każdy dzień należy się zasiłek chorobowy w wysokości połowy średniego zarobku dziennego z tej klasy członkowskiej do której dany członek należy.
Utworzono następujące klasy:
Średni zarobek dzienny. Tygodniowy wkład do kasy. Zasiłek chorobowy dzienny.
Klasa I 2 marki 0,24 marki 1,0 marka.
Klasa II 1,5 marki 0,18 marki 0,75 marki.
Klasa III 1,20 marki 0,14 marki 0,60 marki.
Klasa IV 0,80 marki 0,10 marki 0,40 marki.
Wypłata pogrzebowego jest również zależna od klasy ubezpieczenia: klasa – I - 33 marki, klasa – II – 25 marek, klasa III – 20 marek, klasa IV – 15 marek.
W przypadku ciężkiej choroby i długiego leczenia, w miejsce zasiłku chorobowego w wielu przypadkach weszła bezpłatna pielęgnacja i wyżywienie w szpitalu Bethania w Mysłakowicach. Dochód kasy łącznie z wkładem z fabryki w wysokości 50%, w roku 1886 wynosił 11.600 marek. Zapas pieniężny tego roku wynosił 2.735 marek, tak że kasa po 20 latach istnienia po reorganizacji znajduje się w dobrych warunkach, pomimo bardzo dużego korzystania z niej w tym okresie przez robotników.
Kasa Emerytalna - dla robotników i dozorców oraz strażników została zreorganizowana dnia 1 maja 1886 r. Do tej kasy należy również cały personel pracowniczy fabryki. Ma on na celu, przyznanie swoim członkom, którzy przez chorobę i starość według orzeczenia lekarskiego fabryki, stali się na trwale niezdolni do pracy, po 15 letniej przynależności do kasy, należy się pomoc pieniężna jak również pogrzebowe. Do tej kasy utworzono dwie klasy: I klasa – mężczyźni z tygodniowym wkładem 10 fenigów i prawem do emerytury z miesięcznym wkładem 20 marek oraz pogrzebowe 20 marek. II klasa – kobiety z wkładem tygodniowym 5 fenigów i prawem do emerytury, wkład po 10 marek miesięcznie, pogrzebowe 15 marek.
Według paragrafu 10 Statusu Zarządu Kasy – członek dyrekcji i 6 spośród wybranych i zaufanych pracowników – mężczyzn, jest upoważnionych w wyjątkowych wypadkach całkowitej niezdolności do pracy lub bezrobocia, jeszcze przed osiągnięciem prawa do emerytury i istnieje nagląca potrzeba przyznania z kasy szczególnej pomocy. Do tej kasy również fabryka dokładała na bieżąco około 50% wkładu pracowników. Zgromadzony podstawowy kapitał to 24.000 marek. Na dzisiaj kasa posiada 26 emerytów.
Kasa Oszczędnościowa – jej wkłady są oprocentowane na 5%. Na koniec 1886 r. wkłady dozorców i robotników wynosiły 61.630 marek.
Ubezpieczenie całego personelu pracowniczego od wypadków przy pracy było zawarte z Zawodowym Zrzeszeniem Śląskiego Przemysłu Tekstylnego.
Dla robotników wzniesiono kolonię składającą się z 10 masywnych domów (ul. Kamienna) otoczona jest małymi ogródkami warzywnymi, która zapewnia części robotników zdrowe i wygodne mieszkanie z umiarkowanym czynszem.
Już w 1862 r. podniosły się z prywatnych kręgów ożywione skargi na to że państwo robi im konkurencję tkaniem płócien i przędzeniem nici. Kiedy skargi te zostały przedłożone w domu deputowanych a nawet w rządzie we Wrocławiu, znalazły tam wsparcie i Handel Morski usiłował sprzedać mysłakowicką fabrykę. Niestety to się nie powiodło i fabryka pozostała. Jednak w roku 1872 Handel Morski na polecenie Landtagu, sprzedał fabrykę bankowi Roberta Thode i spółka, który za zgodą Handlu morskiego powołał do życia Towarzystwo Akcyjne które istnieje jeszcze do dzisiaj. Szef tego banku konsul Thode jest od 14 lat przewodniczącym.
Kierowanie fabryką znajduje się obecnie w rękach dyrektorów Nagel i Mayer. Pod ich kierownictwem fabryka, która w latach 1874 – 1880 przeżywała bardzo zły okres, który doprowadził do częściowego zatrzymania produkcji, znowu osiągnęła pełną aktywność. W zakładzie zaszły liczne zmiany i poprawiło się na lepsze łącznie z rozszerzeniem produkcji. Niestety. Obecnie stosunki w przemyśle lniarskim są też mało sprzyjające rozwojowi i z utęsknieniem oczekuje się polepszenia – zmiany tej niesprzyjającej koniunktury.

19. Historia wsi ciąg dalszy.

W 1840 r. szewc Johann Ehrenfried Krause pochodzący z Mysłakowic szerzył strach w całej okolicy przez swoje liczne włamania i śmiałe kradzieże. Był on już wielokrotnie zamykany, jednak aż 5 razy udało mu się zbiec z zakładu karnego w Jaworze. Na Górze Gneisenau (Mrówczej) urządził sobie schronienie. W maju 1840 r. w towarzystwie ucznia murarskiego Scholza z Rybnicy popełnił mord na swoim kompanie Kobelt, z którym pokłócił się o podział zrabowanego mienia i zwłoki ukrył na kartoflanym polu. Władze z Legnicy wyznaczyły za jego głowę nagrodę. Dnia 14 stycznia 1841 r. został schwytany w okolicy Lwówka Śląskiego i umieszczony ponownie w więzieniu w Jaworze. Tym razem mimo swej wspaniałej zręczności otwierania wszystkich zamków oraz łamania i rozcinania kajdan, nie udało się zbiec z więzienia. Po przywiezieniu go do więzienia wymierzono mu na początek 30 razów pejczem a zaraz po tym założono na ręce ciężkie kajdany i po jednej stronie ogolono jemu głowę. Podczas procesu przyznał się otwarcie do swoich przestępstw i został ukarany dożywociem i zmarł jako więzień w Jaworze.
We wrześniu 1841 r. Mysłakowice znowu doczekały się królewskich odwiedzin. Królowa Elżbieta przybyła 17 września z Wrocławia, zaś król 19 z Warszawy. Dnia 20 września królowa odwiedziła szkołę w Mysłakowicach i zabawiła tam aż godzinę. Szkołę tyrolską Jej Wysokość odwiedziła już wcześniej. Dnia 28 września Jej Królewskie Wysokości wyruszyli z pałacu w Karpnikach i Wojanowie do Szklarskiej Poręby gdzie wspinali się na Wysoki Kamień. W drodze powrotnej Jej Królewskie Wysokości dokonali zakupów u jubilera Bergmanna w Cieplicach.
Dnia 30 września cały królewski dwór wyruszył na wycieczkę przez Miłków na Śnieżne Kotły i do źródła Łaby. W drodze powrotnej król odwiedził katolickiego księdza w Sobieszowie, który akurat w tym dniu obchodził 50 lecie swojej pracy duszpasterskiej. Dnia 1 października król wziął udział w pogrzebie księcia Henryka LXIII w Staniszowie, gdzie szedł za trumną od pałacu na cmentarz, tam pozostał aż do zakończenia uroczystości.
Dnia 3 października dzieci ze szkoły w Mysłakowicach (Erdmannsdorf i Zillerthal) śpiewały liczne pieśni w pałacu, po zakończeniu każde dziecko otrzymało po pierniku i lampce wina. Król z dziećmi spędził sporo czasu, a gdy zapytał Czy wszyscy otrzymaliście? Wtedy rozległ się chłopięcy głos, Ja jeszcze nie, Panie królu! Pośród ogólnej wesołości zapomniany chłopiec, otrzymał wreszcie swoją porcję.
Dnia 30 lipca 1842 r. w obecności dworu królewskiego, w kościele ewangelickim w Karpnikach odbyła się uroczysta konfirmacja księżniczki Marii Pruskiej – późniejszej królowej Bawarii. Dnia 2 sierpnia król z dworem udał się do Karpacza, aby tam osobiście uczestniczyć w położeniu kamienia węgielnego pod kościółek Vang. Główne części drewnianego starego kościoła, zakupionego w Norwegii, zostały przetransportowane w kwietniu na 8 wozach aż do stóp pasma górskiego.

20. Przebudowa pałacu i odwiedziny dworu królewskiego.

W latach 1842 – 1844 pałac królewski w Mysłakowicach został całkowicie przebudowany, zaś dla księżnej Liegnitz wybudowany nowy dom – pałac w stylu tyrolskim w parku w pobliżu pałacu królewskiego. Projekty do tych budowli sporządzone zostały przez naczelnego budowniczego, architekta Stulera. Wykonanie powierzono budowniczemu Hamannowi. Pokoje które zajmował król Fryderyk Wilhelm III, nie zostały zmienione. Nowe wyposażenie – urządzenie tych budynków, na życzenie Jego Wysokości miało być jak dawniej skromne. Nad wszystkim czuwał minister państwowy Rother oraz nadworny królewski urząd marszałka.
Z rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 17 kwietnia 1843 r., na wyposażenie wnętrza pałacu i nowego Domu Kawalerskiego zostało przyznane około 10.618 talarów 22 grosze i 6 fenigów.
Architektura pałacu królewskiego w Mysłakowicach nie znajduje dzisiaj już takiego uznania jakie nadał jej zafascynowany romantyką król Fryderyk Wilhelm IV. Doktor Oswald Bar z Wrocławia napisał w Śląskiej Gazecie dnia 23 października 1886 r. O sztuce w Karkonoszach.
„ Swoją formę pałac w Mysłakowicach zawdzięcza smakowi, który szczęśliwym trafem coraz bardziej zanika. Wywodzi się on z czasów, kiedy kwiat romantyczny kwitł w Niemczech, kiedy zachwycano się średniowieczem i jego gotykiem, a stare angielskie zamki były widziane jako ideał wspaniałej magnackiej rezydencji. Czyja dusza wypełniona jest cudownym obrazem kolońskiej czy strasburskiej katedry, ten musi na widok tego pseudogotyckiego pałacu mieć uczucie, jakby tutaj gotyk został wsadzony w kaftan bezpieczeństwa. Mysłakowicki pałac mógłby jednak prezentować się całkiem korzystnie, gdyby był on położony na wzniesieniu, a nie w dolinie, zakryty otaczającymi go górującymi nad nim wysokimi drzewami wspaniałego parku”.
Godne uwagi są malowidła na szkle – witraże, w sali jadalnej, w dolnej i górnej sali kwiatowej. Są to prace malarza witrażowego Henryka Mullera z Berlina. W sali jadalnej znajduje się 28 malowideł, 12 większych i 16 mniejszych, te ostatnie znajdują się w oknach wykuszy. Są to godła różnych części Śląska; księstw, najważniejszych miast i niektórych będących w powiązaniu z historią Śląska książęcych osobistości. Wielka różnorodność kolorów tych godeł a także rodzaj i sposób techniki malarskiej, przypomina szwajcarskie malarstwo heraldyczne, znajdujące się w zbiorach sztuki Niemiec, Anglii i Włoch oraz Francji. Zanim witraże Mullera wysłano do Mysłakowic, były one wystawione w białej sali zamku królewskiego w Berlinie, aby miłośnicy sztuki mogli je obejrzeć.
Najwartościowszą rzeczą, jaką posiada pałac, jest wielki obraz profesora Karola Henryka Hermmanna ucznia Piotra Korneliusa, który został wezwany przez króla Fryderyka Wilhelma IV w roku 1844 z Monachium do Berlina. Obraz ten przedstawia założenie klasztoru w Trzebnicy przez Henryka I i jego małżonkę Jadwigę. Stojące przy wejściu na dziedziniec do małego ogrodu, dwie wielkie figury halabardzistów zrobione z blachy, są dziełem wrocławskiego mistrza blacharskiego Vogta.
Do dekoracji wesoło pluszczącej fontanny na dziedzińcu, wyznaczył król figurę pastuszka pasącego gęsi, zabranej z parku Sanssouci w Poczdamie. Założenie parku wymagało bardzo wielu intensywnych prac. Istniejące do dzisiaj stawy powstały prawdopodobnie w części przez wykopy. Wyspy utworzono przez wysypiska – nasypy. Łabędzie dla ożywienia stawów, przywieziono również z Poczdamu. W roku 1845 hrabia Hochberg z Książą podarował ryby z majątku Wiszkowice, lecz po paru tygodniach wszystkie zdechły. Przyczyną była zapewne bardzo zimna górska woda i dla nich nieodpowiednia.
Stojące jak brama na północnym skraju stawu parkowego szczęki wieloryba o wysokości 18 stóp i ważące około 9 cetnarów = 450 kg, odkupił król Fryderyk Wilhelm IV za 45 talarów od pani Hermann z Wrocławia, która kości te udostępniała do zwiedzania za pieniądze. W 1843 r. nie było odwiedzin w Mysłakowicach ze strony dworu królewskiego. Za to w 1844 r. dnia 27 lipca wieczorem, król i królowa znów zawitali do Mysłakowic.
Podczas odjazdu z Berlina dnia 26 lipca rano o godzinie 8, doszło do zamachu na życie króla ze strony burmistrza Tichecha. Podróżny powóz podjechał pod bramę, najpierw wsiadła królowa, która odebrała pisemną prośbę od czekającej na nią kobiety, za nią zaś wsiadł król. W momencie gdy król zajmował miejsce, a lokaj pochylił się by zamknąć drzwi powozu, ze stojącego wokół tłumu wyskoczył jakiś mężczyzna i z bliska oddał szybko dwa strzały w stronę powozu, który akurat w tym momencie ruszył z miejsca. Jeszcze na placu zamkowym, król polecił zatrzymać powóz i pokazał się przestraszonemu tłumowi ludzi że jest cały i zdrowy i nie został zraniony. Wszystkim podziękował za okazane współczucie i dał polecenie do odjazdu. Dalszą podróż król w małżonką odbywał pociągiem frankfurckim. Dopiero przy bliższych oględzinach powozu na dworcu, okazało się że obie kule dostały się do wnętrza powozu i za szczególną troską opatrzności bożej podróżni wyszli z tego bez szwanku.
Dnia 28 lipca to niedziela która przeznaczona została na poświecenie kościółka Vang – Górski Kościół Zbawiciela, oraz do wprowadzenia na urząd kaznodziei pastora Werkenthinna. Wśród dźwięków dzwonów król jechał z wielkim orszakiem i dotarł przed kościół na godzinę 11. Przed kościołem król został powitany przez hrabinę von Reden. Jednak niebo jak do tej pory pokazywało bardzo nieprzyjemne oblicze, jednak w tym momencie siłą przebiło się przez gęste chmury i oświetliło wspaniale cały kościółek.
Król długo spacerował na placu przed kościołem, gdzie po drodze zagadywał wielu uczestników, później brał udział w uroczystości konsekracji świątyni. O godzinie pół do czwartej nastąpiła powrotna podróż do domu w Mysłakowicach.
W tych dniach w pałacu mysłakowickim pojawiły się liczne deputacje z wielkich miast monarchii, aby złożyć gratulacje z powodu nieudanego zamachu. Dnia 4 sierpnia, w Mysłakowicach odbyło się uroczyste nabożeństwo dziękczynne, za ocalenie ukochanej pary królewskiej. Dnia 6 sierpnia para królewska wyruszyła w podróż tym razem przez Pragę do Wiednia, skąd dnia 15 sierpnia udali się w powrotną drogę do Mysłakowic przez miasta czeskie i Kłodzko. Ostatecznie Jej Królewskie Mości odjechali do Berlina dnia 21 sierpnia żegnani przez wszystkich bardzo uroczyście.
W roku 1845 król nie gościł w Mysłakowicach. Rok 1846 przyniósł za to duże ożywienie w królewskim pałacu. Król przyjechał dnia 16 września z Bolkowa i 17 powitał u siebie króla Niderlandów, który zabawił tu do 19 wrzesnia. Jeszcze w tym samym dniu jak gość odjechał do Wojanowa, król pojechał przez Świebodzice, Świdnicę, Ząbkowice, Kamieniec i Nysę do Opola, Brzegu i Wrocławia, gdzie wziął udział w manewrach w Wąsoszu. Drogę powrotną król odbywał przez Górny Śląsk: Koźle, Gliwice, Mysłowice, Katowice i Racibórz, i do Mysłakowic przybył dnia 3 października. Królowa dołączyła do niego dnia 22 września. Dnia 21 wrzesnia królowa zwiedzała fabrykę lniarską, a ponieważ w tym dniu miał się odbyć odbiór tkaczy, więc królowa chętnie się im przyglądała. Z wielkim współczuciem wyraziła się „ Ci biedni ludzie wyglądają na cierpiących”, na co jeden z tkaczy odpowiedział „Jak mało ci biedni ludzie dziennie zarabiają” w innym dniu królowa ze swoją damą udała się na Czerwony Dwór – Rotherberg. W drodze powrotnej w jednym z domów usłyszała krzyki bólu. Zaraz wysłała tam kogoś ze swojej świty aby dowiedział się co się tam dzieje, okazało się że kobieta właśnie porodziła dziecko. Następnego dnia, królowa
poleciła swojemu lekarzowi udać się tam, aby dowiedział się o stanie zdrowia położnicy, zaś wezwany do pałacu świeży ojciec dziecka, otrzymał w podarunku 10 talarów.
Dnia 1 października w Mysłakowicach zatrzymali się na kilka dni książę i księżniczka Johann von Sachsen. W orszaku królewskim znajdowali się wówczas, słynny uczony, tajny radca Aleksander von Humboldt oraz ministrowie hrabia zu Stolberg i von Bodelschwingch. Dnia 6 października cały dwór królewski zwiedzał hutę szkła w Szklarskiej Porębie, gdzie hrabia Schaffgotsch przygotował wspaniałe przyjęcie. Szczególnie pięknie i ciekawie udekorowany był most na rzece Kamiennej, mieniącymi się w słońcu na balustradach jak brylanty, kryształowymi ozdobami. Po zwiedzeniu fabryki, na wydanym obiedzie hrabia Schaffgotsch wygłosił toast na cześć królewskiego gościa, za który król serdecznie podziękował i dał odpowiedź. Wieczorem przed odjazdem król pożegnał hrabiego słowami „Dziękuję Panu najdroższy hrabio, takie słowa z takich ust dają podwójne zdrowie”. Dnia 7 października nastąpił wyjazd na Śnieżkę, tylko królowa i księżniczka von Sachsen pozostały, ale o godzinie 11 pojechały do Vangu aby tam oczekiwać wycieczkowiczów. Na plebani wydano uroczysty obiad.
Podczas schodzenia ze Śnieżki król miał nieszczęście pośliznąć się i upaść do tyłu, upadek ten na szczęście nie wyrządził królowi nic złego, ale przez wiele dni król czuł się nieswojo po tej wycieczce. Dnia 11 października w pałacu pojawili się książę Brunszwicko – Oleśnicki. Podczas obiadu wydanego na jego cześć grała orkiestra – kapela Bilsego z Legnicy. W dniu 13 października podczas wyjazdu, odbyła się prezentacja Weteranów z okręgu jeleniogórskiego i świerzawskiego przed samym pałacem. Przeszło 1.000 mężczyzn ustawiło się w 3 kolumnach. Król wstąpił między nich i podjął rozmowę z wieloma weteranami. A gdy ich opuszczał rozległo się gromkie trzykrotne hura.
W roku 1847 król wraz z księciem pruskim i orszakiem składającym się 55 osób, na krótko zaszczyciły Mysłakowice w dniach 26 – 29 czerwca. Król w 1846 r. powiadomił radców Jeleniej Góry że nie życzy sobie już od nich uroczystych powitań podczas odwiedzin. Do królewskich uszu doszło zawiadomienie że właścicielowi fabryki w Dąbrowicy, który w roku 1845 został oskarżony o spisek komunistyczny, lecz po 4 tygodniowym pobycie w areszcie dochodzeniowym , wypuszczony został bez wyroku, a obywatele Jeleniej Góry zgotowali mu wtedy radosne owacje. Pomimo zapewnień o poddaniu i wierności ze strony mieszkańców miasta, nie zmieniło to nastawienia króla do miasta aż do roku 1853., kiedy to król wygłosił do deputowanych magistratu i do Zarządu Miasta przemowę.
W roku 1848, 1849 i 1850 król nie zawitał do swojego pałacu w Mysłakowicach. Podczas tego okresu od 26 marca 1848 r. do 1 października 1849 r. w pałacu ulokowano dla bezpieczeństwa króla załogę wojskową. Załogę umieszczono w Domu Kawalerskim i w budynkach stajennych. Wojsko zmieniano co jakiś czas, a utrzymywano go na koszt króla. Do 3 maja 1849 r. na ten cel wydano z królewskiej szkatuły 4.407 talarów. W tych niespokojnych czasach intendent Otto von Zedlitz utworzył od 1 lipca 1844 stanowisko straży ochronnej składającej się z 5 mieszkańców Mysłakowic pod zmienną komendą jednego urzędnika. Straż miała patrolować ulice wioski od godziny 9 wieczorem do 5 rano.
Starosta hrabia Stolberg miał pod swoim dowództwem kolumnę składającą się od 25 – 50 zbrojnych konnych ochotników, którzy kontrolowali okolice Mysłakowic i zatrzymywali podejrzanych włóczęgów jak np. rosyjskich Polaków, którzy występowali w poznańskim przeciwko Prusakom, jednak przez dziwny zbieg okoliczności rozproszyli się po tutejszym terenie.
Również urząd starosty okręgu Jelenia Góra został od 1 lipca 1848 r. ulokowany w Domu Kawalerskim, podobnie jak komenda żandarmerii składająca się z wachmistrza, jednego konnego i 5 pieszych żandarmów. Według raportu kasztelana Alerta z 4 września 1855 r. starosta von Grawenitz mieszkał jeszcze wtedy też w Domu Kawalerskim.
Z początkiem maja 1848 r. minister Rother odszedł ze stanowiska kierowania Instytutem Handlu Morskiego i poprosił króla dnia 6 maja aby zwolnił go również od zarządzania majątkiem w Mysłakowicach. W następstwie tego, główne pełnomocnictwo w zarządzaniu ekonomią gospodarczą i administracją otrzymał tajny radca i intendent królewskich ogrodów von Mossow.
Dnia 6 września 1851 r. po długiej nieobecności, znowu do Mysłakowic zawitał król Fryderyk Wilhelm IV. Zorganizowane przez miasto Jelenia Góra przyjęcie powitalne zostało przez króla zignorowane, dlatego przejechał przez miasto bez zatrzymania się, a w drodze powrotnej dnia 8 września, król obrał drogę okrężną przez Staniszów. Deputacje miasta Jeleniej Góry i Kowar, które przybyły dnia 7 września do Mysłakowic, nie zostały przez króla przyjęte. W 1852 r. dnia 14 września król przybył do Mysłakowic prosto z wystawy przemysłowej we Wrocławiu, a wraz z nim cały dwór.
Tym razem przybyła również Wielka Księżna von Molkenburg – Schwerin. Cały dwór dnia 15 września udał się z wizyta do hrabiny von Reden w Bukowcu. Król zawsze gdy przebywał w Mysłakowicach starał się odwiedzać hrabinę w Bukowcu. W roku 1853 jechał z Wrocławia przez Świebodzice, Kamienną Górę, Kowary i Bukowiec do Mysłakowic. Od Pisarzowic jechał stromą drogą na wysokości Rudaw Janowickich (stary trakt kamieniogórski), część trasy król przebył pieszo podziwiając krajobraz podgórski. Do Kowar wjechał wśród głośnego bicia dzwonów. Wieczorem miasto było wspaniale oświetlone. Na Śnieżce koło górskich schronisk i przy Śnieżnych Kotłach, paliły się potężne ogniska. Po krótkich odwiedzinach w Bukowcu, król do Mysłakowic dotarł o godzinie pół do dziesiątej wieczorem.
Dnia 1 września odbył się powrót przez Jelenią Górę, gdzie król wygłosił wspomnianą już wcześniej przemowę do deputowanych magistratu i Zarządu Miasta. Od dnia 21 września 1853 r. w domu Kawalerskim mieszkał zwierzchnik i szef Sztabu Generalnego 3 Korpusu wojskowego Vogel von Falkenstein z rodziną, aby poprawić swój stan zdrowia. W 1854 r. dwór królewski nie gościł w pałacu mysłakowickim. W tym roku został założony w Mysłakowicach szpital przez wielokrotne starania starosty von Grawenitz i przez ofiarność wielu sponsorów. W następnym roku został oddany do użytku publicznego. Na ten szczytny cel król podarował grunt, na którym poprzednio znajdował się pałacowy browar oraz kapitał w wysokości 5.200 talarów jak również płacił roczną rentę z której utrzymywane były wolne łóżka, Wielką pomoc złożyła również pani Elizabeth von Kuster z Łomnicy.
Dnia 14 maja 1854 r. zmarła zasłużona dla bliźnich i wdowa pani hrabina von Reden z Bukowca w wieku 80 lat. Król Fryderyk Wilhelm IV ufundował jej przy kościele Vang piękny pomnik. Pod jej wizerunkiem na marmurowej płycie znajduje się napis ułożony przez samego króla „ Johanna, Julianna, Fryderyka hrabina von Reden ur. baronowa von Riedesel zu Eisenach, wdowa od 1815 r. po ministrze stanu hrabim von Reden urodzona w Wolfenbuttel dnia 12 maja 1774 r. zmarła w Bukowcu dnia 14 maja 1854 r. Wierna i pokorna uczennica Boga swego zbawiciela, oddana w najmniejszym, rozsądna i wytrwała w najcięższym,. Zawsze jednakowa dla wysoko postawionych, jak i tych nisko. Matka dla biednych, opiekunka dla wszystkich potrzebujących rady i pomocy. Była podpora Domu Pomocy w Szklarskiej Porębie, opiekunka osadników z Zillerthalu. W 1815 roku ufundowała wraz ze swoim mężem Towarzystwo Biblijne i stała na jego czele aż do końca. Biblię w Jeleniej Górze uratowała od zapomnienia i na nowo rozpowszechniła; prastary kościół Vang z Norwegii uratowany od zagłady, został za jej radą na nowo tutaj postawiony. W roku 1848 w wieku 74 lat, musiała na dłuższy czas
ratować się ucieczką przed tymi, którzy byli jej głęboko zobowiązani, zarówno pod względem duchowym, jak i cielesnym. Odpłaciła im podwójną miłością, wiec zmieniła wiele serc na lepsze. Była w tej górzystej krainie i jej dolinach świecącym światłem ewangelickiego wyznania. Pan spełnił dla niej wszystkie obietnice, walkę i utrapienia dla niego, jak też zwycięstwo, szczęśliwość i zbawienie w nim, dane tym co go kochają. Król Fryderyk Wilhelm IV, od początku zaszczycony przyjaźnią tej niezapomnianej istoty, stawia jej ten pomnik w nigdy nie więdnącej miłości w dowód uznania i wdzięczności w roku 1856”.
Najdłuższą, ale też niestety ostatnią wizytę, złożył król swojej ukochanej posiadłości w roku 1855. Przybył tu ze swoja małżonką i księżniczką Aleksandrą Pruską dnia 14 lipca i pozostał do 18 sierpnia. U króla zaczęły się już ukazywać pierwsze oznaki uporczywej choroby, której uległ dnia 2 stycznia 1861 r. po ciężkim cierpieniu, mimo pełnej oddania i poświęcenia opieki ze strony jego małżonki, mimo całej wiedzy lekarskiej, całego kunsztu lekarzy. Wówczas 1855 r. były to jeszcze częste, ale lekkie objawy gorączki, która na kilka dni przywiązywała króla do łóżka, później następowały dni w których król czuł się bardzo dobrze i nie przepuścił żadnej okazji, by powozem lub na nogach, robić krótkie wypady do różnych interesujących miejsc. Niestety, wycieczki te były prawie regularnie zakłócane przez deszcze, bo tego lata padało prawie każdego dnia.
Z wysoko postawionych osobistości w tym roku przybyli do Mysłakowic: książę von Pless, naczelny prezydent prowincji reńskich von Kleist, książę biskup Forster z Wrocławia, minister sądownictwa Simons, generalny dyrektor policji von Hinkeldey, minister gospodarki von Massow, naczelny prezydent von Schleinitz z Wrocławia, generał podporucznik von Garlach, generał VI brygady von Lindhein, generał kawalerii von Rostiz, naczelny adiutant generał podporucznik von Garlach, generał podporucznik von Roder na Gohlau. Na osobiste zaproszenie królowej przyjechały miedzy innymi: 4 hrabiny z Branderburgii i hrabina Puckler.
Dnia 10 sierpnia trafił tu też książę von Prussen który przybył prosto z Petersburga, aby swemu królewskiemu bratu, przynieść wieści o ówczesnych politycznych stosunkach, których głównym punktem w tych dniach była twierdza Sewastopol, którą Rosja broniła ogromnym kosztem, a którą zjednoczone armie Francji, Anglii i Sardynii od października 1854 r. na próżno atakowały. Szczególnie pięknym i uroczystym dniem okazał się 17 sierpnia 1855 r.
Wieczorem 16 sierpnia rozeszła się wiadomość w męskim towarzystwie śpiewaczym, że król wydał pozwolenie na wykonanie pożegnalnej pieśni przez to towarzystwo utworzone z robotników, nadzorców i kilku urzędników z fabryki, kierowane przez dwóch nauczycieli Bormana i Linkego w dniu 17 sierpnia. Wieczorem około godziny 9, śpiewacy ustawili się na placu przed salą jadalną królewskiego pałacu i rozpoczęli serenadę z 4 głosową pieśnią.
Później została zaaranżowana również na 4 głosy pieśń Mendelsona do słów ułożonych przez księgowego Schweicera. Po zakończeniu występów, jej królewskie wysokości nakazali by wprowadzono śpiewaków do środka pałacu, gdzie nastąpiło ich przedstawienie przez kamerdynera von Zedlitza. Król pochwalił ich i powiedział żartem że cieszy się że surowa pogoda nie zaszkodziła świeżym głosom. Poetę Schweicera również król pochwalił za piękną i dopasowaną formę wiersza do śpiewanej pieśni. To ciepłe przyjęcie było korzystne dla poety i bodźcem, aby od tego dnia jego poetycki talent rozkwitał.
Po 4 letniej ciszy, ożywiły się sale pałacowe znowu późnym latem 1859 roku, by następcę tronu Fryderyka von Prusen i jego małżonkę księżnę Royal z Wielkiej Brytanii, jak również ich pierworodnego, wówczas 8 miesięcznego księcia Wilhelma uroczyście ugościć. Już raz w roku 1857 dnia 5 i 6 września, następca tronu na krótko gościł w
Mysłakowicach. Tym razem planowano dłuższy pobyt, niestety w pierwszych dniach nieprzychylna aura nie sprzyjała podjętym wycieczkom, którym przewodniczył generał von Moltke.
W sobotę 17 września podjęto wycieczkę na Śnieżkę. Powozem jechano aż do wysokości kościoła Vang. Z tego miejsca tylko następczyni tronu jechała jeszcze krótki odcinek drogi konno, pozostałą część drogi odbyto w czasie ulewnego deszczu pieszo. Ze Śnieżki nic nie można było obejrzeć, mimo to królewska rodzina była w wesołym nastroju. Powrotną drogę odbyto w ulewnym deszczu, zaś następczyni tronu skorzystała z lektyki, następca tronu w towarzystwie intendenta barona von Zedlitz i sołtysa von Grawenitz, maszerował raźno do Karpacza gdzie czekały na nich gotowe powozy. Jednak w Miłkowie następca tronu opuścił powóz i wraz ze swoimi towarzyszami pomaszerował pieszo dla rozgrzewki aż do mysłakowickiego pałacu. Całkowicie przemoczeni dotarli wreszcie do celu.
Dnia 19 września przed południem, królewska para udała się do kościoła, aby wziąć udział w ślubie córki tyrolskiego oberżysty Oblassera. Razem z właścicielem folwarku Seifartem z Łomnicy, ofiarowali pannie młodej bukiet kwiatów wraz z drogocenną kolią na pamiątkę. Wieczorem, gdy następczyni tronu udała się na spoczynek, następca tronu uszczęśliwił swą obecnością weselnych gości, a głównie młodą parę. Radosny nastrój został nagle zakłócony wiadomością o pożarze w pałacu. Natychmiast następca tronu pośpieszył na miejsce w towarzystwie naczelnika gminy Rahma, a pozostali goście wesela podążyli za nim. W międzyczasie służba ugasiła pożar który powstał na skutek tego, że rura żelazna umieszczona była za blisko belki sufitu w pokoju jadalnym.
Gdy niebezpieczeństwo minęło, następca tronu udał się jeszcze raz na wesele, gdzie bawił się do godziny 2 w nocy w wesołym gronie Tyrolczykow. Młoda panna dostąpiła zaś zaszczytu zatańczenia jednego tańca z królewskim gościem. O godzinie 2 w nocy następca tronu opuścił wesele w towarzystwie Rahma. Wesele zaś trwało jeszcze do samego rana. Dnia 21 września para królewska wróciła do Berlina.
W roku 1860 dnia 11 lipca z Karpnik przybyli król i królowa Bawarii, książęcy admirał Adalbert, książę i księżniczka z Hesji, księżniczka Anna i książę Wilhelm z orszakiem i przebywali 2 godziny w pałacu. Król Bawarii Ludwik I był bardzo zachwycony pięknym położeniem pałacu, jak również skromnym urządzeniem wnętrz. W tym samym roku w pałacu zamieszkali od dnia 30 września do 3 października książę Albrecht wraz z orszakiem i służbą. Również oni podejmowali codziennie wyjazdy w pobliską okolicę. Dnia 2 stycznia 1861 r. z tego świata zostało odwołany król pruski Fryderyk Wilhelm IV. W Mysłakowicach opłakiwano króla wraz z całym narodem, stratę tego wysoce uzdolnionego, łagodnego i ludzkiego monarchę. Opłakiwano w nim niezwykle właściciela ziemskiego, który nie gardził najniższym ze swoich poddanych, aby go uprzejmie powitać, opłakiwano też artystycznego twórcę wielu budowli, które przyczyniły się do upiększenia i tak już hojnie przez naturę obdarowanej miejscowości. Opłakiwano także nie zmęczonego dobroczyńcę dla biednych wiejskich ludzi.

21. Mysłakowice za czasów króla Wilhelma I.

Dobra królewskie w Mysłakowicach po śmierci króla pozostały nadal przy koronie, przekazane w testamencie i rozkazem gabinetu królewskiego jego Wysokości królowi Wilhelmowi I. Dobra pozostawiono pod zarządem królewskiego nadwornego marszałka. Dnia 19 listopada 1864 r. naczelnym nadzorcą całego majątku został porucznik baron von Munchhausen po ustąpieniu barona von Zedlitz.
Rok 1866 przyniósł wsi ze względu na swe położenie blisko granic górskich, wielkie poruszenie podczas wojny prusko – austriackiej. Przez wieś przemaszerowała część
oddziałów różnych korpusów, którym należało dać schronienie i wyżywienie. Z pobliskich gór przenikał aż do wsi, dźwięk huku armat i wystrzałów artyleryjskich poprzez góry Karkonosze. Tedy przejeżdżali ranni z których wielu musiało być umieszczonych w szpitalu Bethania. Na polecenie króla, we wsi zostały utworzone lazarety w budynkach stajennych i w Domu Kawalerów dla rannych żołnierzy pruskich i austriackich, które król wraz z małżonką osobiście kontrolował i doglądał.
Dnia 17 i 18 września mieszkańcy wsi i okolicy, rodzinę królewską widzieli ostatni już raz. Mysłakowice stawały się powoli minionym monumentem przemijającego wspaniałego i uroczystego czasu.
Podczas wojny prusko – francuskiej w latach 1870 – 1871, został powołany Związek Wojenny, który miał za zadanie przesyłać stacjonującym we Francji żołnierzom z Mysłakowic datki i pomoc od rodziny i znajomych. Najbardziej aktywnymi członkami tejże organizacji byli właściciel fabryki Ludwig i dyrektor fabryki Boege.
W roku 1872 do Mysłakowic przybył Lehfebdt, który otrzymał bogaty spadek i aby szybko się go pozbyć kupił sobie w pobliżu parku willę. Ponieważ uważał, że w Mysłakowicach brakuje kogoś, kto w czasie nieobecności dworu królewskiego, potrafiłby nadać cichej wiosce szumu i splendoru, poczuł się w obowiązku zagrać tę rolę. W 1874 r. wpadł na genialny pomysł zrobienia konkurencji królewskiemu pałacowi. W tym celu zakupił na wystawie w Wiedniu przeznaczony do zburzenia pawilon cara Rosji i kazał go wiedeńskim rzemieślnikom ustawić koło swojej willi. Zaraz po tym gdy spadek stopniał pomysłodawca zniknął z Mysłakowic. Pawilon ten jest teraz w posiadaniu innego właściciela, lecz nie zamieszkany i znajduje się w stanie upadku.
Również w tym roku powstało także solidne dzieło królewskie – jest to granitowy krzyż na Krzyżowej Górze. Budowla kosztowała 266 talarów i postawiona została w miejscu już zniszczonego krzyża przez huragany i burze. Nowy granitowy krzyż nosi napis: Ten krzyż został ufundowany w 1838 r. przez króla Fryderyka Wilhelma III a odnowiony w 1856 r. przez króla Fryderyka Wilhelma IV i ponownie postawiony w 1874 r. przez cesarza i króla Wilhelma I. Z właścicielem góry i pobliskiej gospody, został spisany kontrakt na mocy którego po wszystkie czasy ma być zapewniony bezpieczny dostęp do tego krzyża.
Na samym końcu znajduje się list dziękczynny cesarza do mieszkańców Mysłakowic w podzięce za uroczyste obchody 50 lecia zakupu pałacu mysłakowickiego przez króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III.

22. Kilka słów o autorze.

Teodor Donat urodził się dnia 2 lutego 1844 r. w Tauchritz koło Gerlitz. Jego ojciec miał tam małą posiadłość wiejską oraz był rymarzem. W 1852 r. rodzina przeniosła się do Gerlitz. Tutaj Teodor uczęszczał do szkoły podstawowej, gimnazjum i szkoły zawodowej. Ponieważ w domu było skromnie, młody uczeń dorabiał sobie na korepetycjach. Matka chętnie widziała by go na teologii, on zaś zaczął studiować języki nowożytne. Dalsze studia należało jednak odłożyć na dalszy plan. Teodor został zmuszony podjąć pracę nauczyciela domowego u dyrektora tkalni w Zakładach Lniarskich w Mysłakowicach. Później pod namową chlebodawcy, podjął również pracę księgowego w tutejszej fabryce.
W zakładzie pełnił również rolę korespondenta, gdzie mógł wykazać swoje zainteresowanie i zdolności językowe. Mysłakowicom pozostał do końca swojego życia, mimo że proponowano mu w innej miejscowości bardziej korzystne stanowisko. W 1881 r. ożenił się. Ich małżeństwo do końca było szczęśliwe. Wiernie kochał swoją żonę i prawdziwie, ona zaś patrzyła na niego z uwielbieniem. Wnet urodziło się im dwoje dzieci.
Wydawało się wtedy że osiągnęli pełnię szczęścia.
Aż tu nagle pod koniec 1884 r. nastąpił zatarg – pomówienie, przez dr Zachariasa i redaktora naczelnego czasopisma Posłaniec Karkonoszy Durholta. Zmusili oni Teodora do ustąpienia ze stanowiska redaktora czasopisma Towarzystwa RGV. Od tego czasu żył skromnie i cicho z rodziną. Jego pasją pozostała praca i działalność w Towarzystwie RGV Mysłakowice. Piastował również różne honorowe stanowiska na terenie gminy. Doczekał się również rocznicy – 10 lecia RGV Mysłakowice w 1890 r.
Dnia 6 listopada 1890 roku Donat brał udział w pogrzebie burmistrza Jeleniej Góry Bassenge, współzałożyciela i długoletniego przewodniczącego RGV w Jeleniej Górze. Powrotną drogę do Mysłakowic – 10 km przebył pieszo, wtedy to nabawił się choroby – zapalenia płuc. Na to leż zmarł w wieku 46 lat tj. 18 listopada 1890 roku. Dnia 20 listopada na cmentarzu w Mysłakowicach odbył się jego pogrzeb, tu pożegnali go rodzina i przyjaciele.
Cmentarz w Mysłakowicach należał do nekropolii gdzie natura i sztuka łączyły się tu ze sobą w harmonijny sposób. Po zachodniej stronie, przy okalającym cmentarz płocie z niskich świerków, znajdował się grób Teodora. Wysoki, czarny kamień nagrobny z granitu, nosił napis z księgi Hioba „Pan dał, Pan zabrał. Imię Pana niech będzie błogosławione”.
Dzień pogrzebu był bardzo nieprzyjemny, zimno i deszcz a góry pokryte już były śniegiem. Góry smucą się po stracie przyjaciela – tak rozpoczął przemowę duchowny. Żona Teodora przeżyła go o 35 lat i zmarła w 1925 roku. Wychowała dwóch synów na porządnych i pracowitych ludzi. Po śmierci spoczęła obok męża na cmentarzu w Mysłakowicach.
Dnia 3 sierpnia 1930 roku tj. 40 lat po jego śmierci i 50 lat od powstania RGV w Mysłakowicach, Teodor Donat otrzymał od swoich towarzyszy okolicznościowy kamień – obelisk. Kamień ten to potężna skała, położona w południowej części parku, obok drogi do kościoła i pałacu. Po jego bokach umieszczono ławki z widokiem na Śnieżkę i Karkonosze. Na kamieniu znajdował się napis „I Wam nie chciało się serce poszerzyć. Ojczyzno. Narodzie, do Ciebie należę, jak ty do mnie. Co wobec tego znaczy stan? Jakie znaczenie dla mnie ma partia? W całości chcę im służyć. To ma być testament Donata”.
T. Donat miał na tyle czasu aby piastować różne funkcje w mysłakowicach. Był długoletnim naczelnikiem Gminy Erdmannsdorf, aż do chwili połączenia obu części w jedną gminę Erdmannsdorf – Zillerthal. Miał czas na gromadzenie i spisywanie zdarzeń o Mysłakowicach i okolicznych wioskach. Napisał i wydał książkę pt. Historia Mysłakowic 1385 – 1890. W książce tej opisał dzieje naszej wioski z kronikarską dokładnością z której my korzystamy do dnia dzisiejszego, mimo że od tamtego czasu upłynęło już ponad 100 lat.
Opracował E. Pyzik na podstawie dostępnych materiałów.

22. Teodor Donat założyciel - RGV.

Teodor Donat wpadł na pomysł założenia w tutejszej okolicy Zwiazku Towarzystwa Gór Karkonoszy – RGV, podczas powrotu pociągiem z wystawy rybnej. Jadąc przez Lubań, Jelenią Górę do Mysłakowic, poznał i zaprzyjaźnił się z małżeństwem Schaffer z Gottesbergu. Schaffer, zwrócił mu uwagę na ubóstwo turystyczne w tych okolicach i opowiedział mu o związkach, które zostały założone w Alpach. Zajmują się one turystyką, budową schronisk i górskich dróg, stawiają drogowskazy a wszystko to na swój koszt. Myśl, aby to samo zrobić w Karkonoszach nie dawała mu już spokoju.
W pewnej gospodzie przeczytał w gazecie o budowie wieży widokowej koło Drezna. Zaraz napisał do przewodniczącego tamtejszego związku, z prośbą o przesłanie mu statutu. Po kilku dniach otrzymał upragniony statut oraz zachętę do dalszej działalności. Dnia 1 czerwca 1880 roku napisał list do księcia Reuss (Głównego Radcy Okręgowego w Jeleniej Górze), z prośbą o pozwolenie takiej organizacji. Napisał również broszurę pt. Cele i środki
Związku Towarzystwa Karkonoskiego. Po wydaniu jej, napisał list do burmistrza Jeleniej Góry Bassenge, aby zechciał zostać przewodniczącym Komitetu Założycielskiego Związku Towarzystwa Karkonoskiego. Usiłował również zaangażować głównego właściciela Karkonoszy hrabiego von Schaffgotscha oraz jego urzędników.
Dnia 7 czerwca 1880 roku w Posłańcu Karkonoskim ukazała się notatka...”Wszyscy panowie zainteresowani Związkiem Karkonoskim, proszeni są o stawienie się w piątek dnia 9 lipca o godzinie 8 wieczorem, w restauracji Schrmanna, celem omówienia i założenia związku”... Na zebraniu utworzono Komisję składającą się z panów: Bassengo, Fieck, Semper, Wieluf i Donat. Jek zadaniem było opracować tymczasowy statut. W kilka dni później, grupa ta składała już się z 47 członków z tutejszej okolicy i innych części Śląska.
Podpisano odezwę do zachęcenia dalszych ochotników. Dnia 1 sierpnia 1880 roku wybrano Zarząd, który składał się wyłącznie z mieszkańców Jeleniej Góry. W dwa dni później T. Donat utworzył pierwszą sekcje w Erdmannsdorf – Mysłakowicach, która zaraz zdobyła aż 51 członków. Na jej czele stanął T. Donat, a pomogli mu jego przyjaciele: Schweicer, Colmann, Baum, Wittwer i Gunther.
Postawili sobie za cel aby ich sekcja RGV, we wszystkim była najlepsza i zawsze pozostawała na czele RGV, ciągle również starali się o nowych członków. Dnia 29 grudnia 1884 r. czyli po 4 latach prowadzenia związku i gazety Wędrowiec, T. Donat został zaatakowany przez swoich przeciwników. Niesłuszne oskarżenia bardzo go zraniły, dlatego postanowił zrzec się stanowiska naczelnego redaktora tygodnika wędrowiec. W istocie chodziło o to , aby Donata pozbawić dochodów oraz usunąć z intratnego stanowiska w gazecie. Była to zemsta dr Zachariasa za ośmieszenie go przez Donata w wydawanym tygodniku.
W ciągu 10 lat działania RGV w Mysłakowicach tj. od 1880 – 1890 r. czyli do śmierci T. Donata, ich zadaniem było stworzyć tyle, ile jest w ich możliwościach finansowych:
1. Zakupienie dwóch wielkich panoram Karkonoszy, z których jedna przez wiele lat wywieszona była na dworcu kolejowym w Gerlitz, zaś druga znajdowała się tez na dworcu kolejowym w Kreug.
2. Literacka propaganda o tutejszych górach – Karkonosze i okolice. W tym celu wydano książkę o historii tutejszej miejscowości, jak również artykuły w dużych gazetach o Karpnikach, Bukowcu i Mysłakowicach.
3. Utworzenie stypendiów wakacyjnych podróży.
4. Utworzenie obszernego zbioru materiałów tutejszych gór, które wzbogacane przez drogocenne darowizny ze strony członków grupy, zostały przekazane do Muzeum w Jeleniej Górze.
5. Wszelkie wydatki pokrywała grupa ze swoich składek.
Opracował E. Pyzik na podstawie dostępnych materiałów.

23. Historia i dokonania RGV – kalendarium.

1880 – Dnia 1 sierpnia z inicjatywy Teodora Donata powstało w Jeleniej Górze Towarzystwo Karkonoskie RGV. Pierwszym przewodniczącym, został burmistrz Bassenge.
1881 – Dnia 26 lipca odbyło się pierwsze spotkanie RGV z austriackim Towarzystwem w schronisku Petrowka. Dnia 3 lipca ukazał się pierwszy numer czasopisma związkowego Wędrowiec w Karkonoszach. Głównym redaktorem został T. Donat. RGV rozpoczyna budowę drogi na grzbiecie Karkonoszy od schroniska na Hali Szrenickiej do schroniska na Śnieżnych Kotłach. Budowa zostanie ukończona w 1844 r. po osiągnięciu podnóża Śnieżki.
1885 – Wraz z ukazaniem się 36 numeru czasopisma „Wędrowiec”, T. Donat rezygnuje ze stanowiska redaktora naczelnego, po nim zostaje dr Scholz.
1886 – Grupy z Wrocławia i Jeleniej Góry fundują i umieszczają na skale koło Wodospadu Podgórnej, tablicę pamiątkową ku czci malarza Adolfa Dlesrela.Grupy z Gerlitz i Forst organizują pierwsze wycieczki szkolne, rozpoczynając działalność schronisk młodzieżowych.
1888 – Z ukazaniem się 74 numeru czasopisma „Wędrowiec” dr Scholz rezygnuje ze stanowiska redaktora naczelnego gazety.
1889 – Rozpoczyna się układanie pomostów przy Wodospadzie Kamieńczyka. Na Zielone Święta otwarto schronisko Księcia Henryka w pobliżu Słonecznika nad Wielkim Stawem. Dnia 2 czerwca otwarto muzeum RGV w jednej z sal Królewskiego Gimnazjum w Jeleniej G.
1890 – Ukończenie budowy pomostów przy Kamieńczyku. Wrocławska grupa RGV urządza pomiędzy schroniskiem Bronka Czecha a Słonecznikiem nad Wielkim Stawem Plac Teodora Donata dla uczczenia pamięci założyciela RGV, staje tam kamienna ława otoczona świerkami. W tym roku umiera T. Donat.
1892 – Powstają pierwsze schroniska młodzieżowe RGV w Piechowicach i Bierutowicach. Grupa lokalna ze Świeradowa buduje na Stogu Izerskim drewnianą wieżę widokową, zniszczona po 5 latach przez wichurę.
1893 – Dnia 23 lipca odsłonięto pomnik poświęcony T. Donata, na wcześniej przygotowanym placu. Pomnik składa się z 68 elementów kamiennych podarowanych przez działających wtedy 69 grup lokalnych. Na szczycie znajduje się kamień pierwotny z napisem Plac Donata. Grupa lokalna RGV z Wrocławia. 1890 r. Po stronie północnej umieszczona zostaje tablica murowana z napisem Pamięci założycieli RGV Teodora Donata i Emila Fleka RGV.
1896 – W domu L. Schultza w Jeleniej Górze przy ul. 1 Maja w 4 pokojach otwarte zostaje nowe muzeum RGV.
1900 – Dnia 5 lipca następuje otwarcie stacji meteorologicznej wspieranej przez RGV.
1905 – W dniu 14 czerwca otwarta została wybudowana przez RGV Droga Jubileuszowa na Śnieżkę – droga prowadząca wokół góry.
1914 – Otwarto nowe muzeum w Jeleniej Górze.
1922 – W lipcu otwarto schronisko młodzieżowe RGV na Hali Szrenickiej.
1924 – Dnia 25 października otwarto wybudowane przez RGV schronisko na Stogu Izerskim.
1927 – Dnia 1 czerwca utworzona została Straż Górska. Jej zadaniem jest ochrona gór przed szkodami, ochrona flory i fauny oraz dbanie o dobre tradycje turystyczne. Dnia 28 sierpnia nastąpiło otwarcie schroniska młodzieżowego obok Bronka Czecha.
1937 – W Chełmsku Śląskim w obecności córki T. Donata odsłonięto pamiątkowy kamień z napisem Plac T. Donata , wyprawa górska 1937 r.
1943 – Wydawanie czasopisma „Wędrowiec Karkonoski” zostaje wstrzymane.
1945 – Zostaje wstrzymana działalność Towarzystwa RGV, która po 5 latach zostaje wznowiona, ale tym razem w Niemczech na nowym już terenie.
2000 – W Gerlitz odbyła się uroczystość 120 rocznicy powstania Towarzystwa RGV
E. Pyzik na podstawie czasopisma „Skarbiec Ducha Gór” nr 3 z 2005 r.

 

Książkę polecił przetłumaczyć z niemieckiego na polski emerytowany nauczyciel Emil Pyzik i sam za tą pracę wynagrodził, bez pomocy instytucji naszej Gminy.

25-03-2023 admin

Dodaj komentarz

Śledź nas

Ostatnie komentarze

Newletter

O nas

Myslakowice.com to niezależny, prywatny portal internetowy poświęcony tematyce Mysłakowic i Dolnego Śląska. Na stronach naszego portalu można zaleźć również informacje o zasięgu krajowym i światowym. 

Wszystkie materiały, fotografie, grafiki chronione są na mocy prawa autorskiego i nie mogą być wykorzystywane komercyjnie. Przy cytowaniu na innych strona www należy dodać aktywny odnośnik do strony myslakowice.com.